Hello milion lat mnie tu nie było, ale wracam z kiepskim tematem....
Na początku naszej budowy mieliśmy "przyjemność" z jednym sąsiadem ale ten temat opisywałam już we wcześniejsych wpisach...
Dzis kolejny sąsiad przeszed do historii :
Gdy mój mąż dziś kosił trawę na końcu naszej drogi czekał na niego sąsiad zza płotu ;) no i mówi że musimy się teraz dogadać w sprawie płotu bo przeciez mamy ogrodzenie....My kupiliśmys działkę gdy sąsiad już daaaawno mieszkał i miał ogrodzenie tzn że mamy mu zapłacić za płot który postwił jakieś 10-15 lat temu....Słuchajcie albo ja jestem nienormalna albo facet co sądzicie o tym a może ktoś wie jak to wygląda wg prawa bo z tego co ja wiem to możemy:
1) prosić sasiada żeby pocałował nas w d.....,
2) pozwać go u nielegalne wyłudzenie ;)
3) dogadać się co do konserwacji tego płotu,
4) jeśli kupiliśmy działkę już z jego płotem to może się ubiegać o oddanie jakiejś części od poprzedniego właściciela, a nas patrz punkt 1...
5)jeśli postawił na granicy działki bez naszej zgody to możemy go poprosić o przesunięcie płotu o 40cm bo my chcemy postawic sobie inny płot (też w odległości 40cm od granicy)
A tak serio ja jestem ugodowym człowiekiem ale jak ktoś próbuje ze mnie zrobić frajera to troche mnie to irytuje...Napiszcie co o tym sądzicie i jak to jest w praktyce
Pozdrawiam Kasia