Ocieplenie czyli droga przez mękę
Hej za ten wpis zbieram się od baaaaardzo dawna już kilka jego wersji powstało ale czas nadszedł na umieszczenie tego co u nas się zmieniło...
Dokłądnie jak w temacie, choć bardzo cieszyliśmy się z ocieplenia, elewacji to serio mialam dość - ja jestem bardzo pozytywną osobą (nie chwale się tylko stwierzam fakt) ale to co się działo podczas ocieplania naszego domku to już istny cyrk - dosłownie, no ale zacznijmy od początku....
Dokładnymi danymi nie dysponuję ze względu na swoją postępującą sklerozę ale zaczeliśmy ocieplenia jakoś pod koniec września zaczęło się super bo pierwszy pan z wyceny dowalił okrutnie tj 30 tyś więc mając alternatywę 13 tyś mniej -u mnich rodziców robili "fachowcy" ociplenie więc porównując ceny wyszli tak korzystnie ze patrząc na to jak zrobili elewację u moich rodziców to się nie zastanawialiśmy tylko zaprosiliśmy panów do nas) i to był początk końca ;) Pan "fachowiec "- nie bez powodu jest w cudzysłowie- polecił nam tynk firmy bolix i pierwsze zakupy zrobione
jeśli chodzi o kolor to jest śliczny taki prawie biały siwy ale bardzo czysty ;)
nie obyło się bez zabaw :
Panów od podbitki baaardzo polecam :
Pierwszy dzień baaaardzo udany bo Pan "fachowiec" pokleił bardzo dużo styropianu :
Byliśmy umówienia na 1,5 do 2 tyg no ale zrobiło się z tego 2 miesiące w ciągu których przez niemożność dopilnowania konkretnie materiałów mieliśmy myśli że pan "Fachowiec" sprzedaje nam nasz klej na ociepenie bo oczywiście zabrakło a "kupił" nam kilka paczek kleju który jest na zamówienie co najśmieszniejszę z tą samą datą produkcji co nasz no i oczywiście nie miał paragonu no ale cóż to nasza wina bo nie dopilnowaliśmy ale po ponad 2 miesiącach powiedzieliśmy że albo niech to skończą (zaznaczę że był położony klej o który zadbali pracownicy bo nie płaciliśmy od tyg gdyż postępów było brak...) albo niech zawijają się no i zostaliśmy z palcem w odbycie bo pan "fachowiec " zapewnił nas że zaczną od poniedziałku intensywnie u nas podbitkę no ale w pon przyjechali i zawineli sprzęt i siebie o rozliczeniu z zaliczki nie będę wspominać bo to bardzo niemiły temat....
no i zostaliśmy z ociepleniem i klejem były myśli że trudno na ten rok wystarczy bo mamy już dość wrażen..
Troszke się podłamaliśmy z mężem że teraz to już przed zimą nie ocieplimy bo nikt terminu nie będzie dla nas miał (to był już lispopad) jednak na szczescie mojego męża znajomego pracownicy - ukraińcy- zaproponowali całkiem fajną cenę ale że będą robić w dni wolne od pracy czyli świeta i niedziela no i tak w skrócie okazało się że są super fachowcami ze swietnymi cenami mamy ocieplony dom a w dodatku zaczynają ocieplenie poddasza po nowym roku także teraz odzyskałam chęć do pisania na blogu która odeszłą mi przez tych niby fachowców a dom w tej chwili prezentuje sie tak :
Mimo tego że chłopaki wykonali kawał dobrej roboty to niestety gdy pali się sztuczne światło widać "pracę" poprzedniej ekipy ponieważ spod pucu oraz kleju wyłania się styropian - no ale z tym już musimy żyć ... mimo tego że wzieliśmy ekipę z polecenia bo u moich rodziców byli terminowi i zrobili bardzo ladnie to u nas już dali ciała na całej linii no ale to już nasza nauczka na przyszłość..Pozdrawiam i przepraszam za tak długi wpis ale misiałam to w końcu wywalić z siebie.....teraz już nie mogę się doczekać kolejnego etapu czyli akcja góra...trzymajcie kciuki:)
Kasia